zobacz.slask.pl   
ŚLĄSKI SERWIS INTERNETOWY   
2009 wrzesień przegląd wiadomości ze Śląska
zobacz ostatnie


Już 9 gmin ma dwujęzyczne nazwy
NTO 2009.09.30, Krzysztof Ogiolda Dwujęzyczne nazwy miejscowości ustawiono już w 9 gminach województwa opolskiego
W całej Polsce do ministerialnego spisu gmin, na terenie których używa się podwójnych nazw miejscowości wpisano tych gmin 21. Aż 15 z nich leży w granicach województwa opolskiego.
- Te liczby mówią same za siebie - komentuje Rafał Bartek, sekretarz TSKN. - Jesteśmy nie tylko największą mniejszością, ale i najbardziej dynamicznie korzystamy ze swoich praw.
Ale wpisu do rejestru nie oznacza od razu postawienia tablic. Zwykle między jednym a drugim upływa rok. Tyle potrzeba na przeprowadzenie całej procedury i przekazanie pieniędzy z budżetu MSWiA.
Przypomnijmy, starania o ustawienie tablic z dwujęzycznymi nazwami można - bez przeprowadzania referendum - podjąć wszędzie tam, gdzie według ostatniego spisu mniejszość stanowi co najmniej 20 procent. Takich gmin jest w województwie opolskim aż 27. Łatwo więc policzyć, że proces zabiegania o podwójne nazwy jest u nas mniej więcej na półmetku, skoro kilka gmin zabiega o tablice, choć mniejszość stanowi tam mniej niż jedną piątą. Czy znajdą się i tam dwujęzyczne nazwy? Mieszkańcy zdecydują w referendum.
Zdaniem Rafała Bartka, przeprowadzenie procedury mniej więcej w połowie tzw. gmin mniejszościowych jest wynikiem dobrym, ale nie olśniewającym.
- Martwi przede wszystkim to, że w kilku gminach, w których mieszka znaczny odsetek mniejszości, zrobiono niewiele - uważa Bartek. - Myślę m.in. o Polskiej Cerekwi i Reńskiej Wsi, które są nadal w punkcie wyjścia. Ślimaczy się także procedura w Lasowicach. Jakby ci samorządowcy zapomnieli, że tablice są wizualnym symbolem obecności mniejszości na naszym terenie.
Pierwsza przeszła przez procedurę i postawiła w ubiegłym roku tablice gmina Radłów zarządzana przez wójta Polaka, Włodzimierza Kierata. To przetarcie szlaków było dla środowiska mniejszości bardzo ważne, bo ośmieliło innych.
- Te pierwsze tablice odsłanialiśmy z pompą, przy dużym udziale samorzadowców - mówi Norbert Rasch, przewodniczący zarządu TSKN. - I dobrze, że tak się to odbywało. Pewna bariera została przełamana. Dwujęzyczne tablice stały się czymś normalnym i należą do zwykłego porządku świata. Niestety, na razie do porządku świata należy też ich zamalowywanie.
- Na początku tego niszczenia było u nas dużo - mówi Franz Dylla, lider MN w Tarnowie Opolskim. - Teraz jest spokojniej. Zresztą moim zdaniem, tablice zamalowują raczej frustraci odreagowujący np. utratę pracy niż wrogowie Niemców. (...)


Śląskie Archiwum Historii Mówionej
NTO 2009.09.27Archiwum Historii Mówionej - projekt Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej pod patronatem nto
45 uczniów i studentów zebrało już około 90 relacji świadków przeszłości w ramach Archiwum Historii Mówionej. Archiwum Historii Mówionej to zbiór świadectw ludzi pamiętających wojnę i lata PRL-u. Dzięki grupie młodych entuzjastów te wspomnienia nie przepadły. Łatwo się o tym przekonać, wchodząc na stronę www.e-historie.pl, gdzie można ich posłuchać - po polsku, po niemiecku lub gwarą śląską.
Rozmowy ze świadkami historii przeprowadzili m.in. Ania Cedzich z Szymiszowa i Adam Kubik z Rożniątowa. Oboje są studentami. Dla obojga spotkania z żywą historią były ciekawym, ale i niełatwym doświadczeniem.
- Historia, którą znałam z podręczników, nie jest tym samym, co spotkanie z żywą pamięcią, nierzadko bardzo wzruszającą - mówi Ania. - Dopiero zbierając materiał do Archiwum Historii Mówionej, uświadomiłam sobie, jak bardzo tamten czas wciąż przeżywa moja babcia, której wojna zabrała i ojca, i matkę wywiezioną w głąb Związku Radzieckiego. Inna mieszkanka mojej miejscowości opowiadała, jak podczas wojny znęcał się nad nią nauczyciel za mówienie po śląsku. Co człowiek to odrębny los.
Adamowi Kubikowi udało się m.in. utrwalić wspomnienia swego dziadka pamiętającego przejście frontu przez Rożniątów. I śmierć wielu żołnierzy i cywilnych mieszkańców.
Ania i Adam przekonali się, że najłatwiej namówić na wspomnienia ludzi ze swojej miejscowości, bo wtedy świadkowie mieli najwięcej zaufania do ankieterów, a młodzież wiedziała, kogo o co najlepiej pytać. (...)
- Na pewno warto było archiwum założyć - mówi Adam Kubik - i z pewnością powinno być tworzone nadal. Przecież mój dziadek wiele razy opowiadał o dzieciństwie i młodości, a dopiero w sieci udało się te wspomnienia zapisać i w pewnym sensie uwiecznić.
- To wspominanie nie jest dla osób starszych łatwą sprawą - dodaje Ania Cedzich. - Zdarzało się, że ktoś godził się na wywiad, a na widok dyktafonu i na wieść, że wszyscy będą go mogli słuchać w internecie jednak odmawiał. To było wstrząsające, że tyle lat po wojnie strach ciągle jest obecny w tych, którzy przeżyli.


Czesi chcą przedłużyć linię wąskotorówki
NTO, 2009.09.23, Sławomir Draguła Czesi chcą przedłużyć linię wąskotorówki z Osoblahy do Racławic Śląskich
Inwestycja warta ponad dwa miliony euro mogłaby być zrealizowana za pięć lat. Projektem zainteresowany jest czeski inwestor, który w letnie weekendy organizuje turystyczne przejazdy wąskotorówka na trasie Tremesna - Osoblaha. Wspierają go pasjonaci kolejnictwa oraz samorządowcy z południa Opolszczyzny.
Teraz tory kończą się tuż przy granicy z Polską w okolicach podgłubczyckich Pomorzowiczek. Z końcowej stacji do Racławic Śl. jest ponad kilometr. Inwestycja ma kosztować około 2,5 miliona euro. (...) Budowa linii kolejki wąskotorowej z Tremesnej do Osoblahy rozpoczęła się latem 1898 roku. Pokonanie dwudziestokilometrowej trasy pociągowi retro zajmuje 1,5 godziny. Na szlaku znajduje się 36 przejazdów niestrzeżonych, cztery mosty i aż 102 zakręty.


Ruszyły niemieckie szkółki sobotnie
NTO 2009.09.21, W jedenastu kołach DFK ruszyły szkółki sobotnie
Dzieci w wieku od 6 do 10 lat będą się w nich uczyć i bawić w języku serca. Paulinka Ziaja z Dobrodzienia będzie chodzić do szkółki sobotniej. Chce bardzo, bo lubi się uczyć niemieckiego i lubi mówić w tym języku.
- Dzięki temu mogę się łatwo dogadać z moimi kuzynkami, jak przyjeżdżają do nas z Niemiec albo jak my jedziemy do nich - mówi Paulina. - A spotykamy się kilka razy w roku, więc okazji do rozmów nie brakuje.
Niemiecki nie jest dla Paulinki czymś nieznanym, nie tylko dlatego, że uczy się go w szkole. W jej domu w języku serca mówią wszyscy. Najlepiej tato, który jest tłumaczem. Więc to on najczęściej czyta córce bajki po niemiecku.
- Podczas wakacji szlifowaliśmy język niemiecki na plaży, świetnie się przy tym bawiąc - mówią Lukas i Olivia - starsze rodzeństwo Pauliny. - Znaleźliśmy w Świnoujściu takie miejsce, żeby opalać się dokładnie na granicy. Kiełbaski z grilla kupowaliśmy po polsku, a na lody chodziliśmy do niemieckiej budki po drugiej stronie plaży.
- Ja nauczyłem się niemieckiego zupełnie naturalnie - mówi Martin Ziaja, tata Paulinki. - Dziadek i babcia nie znali polskiego, więc komunikowaliśmy się po niemiecku. Kiedy żyli rodzice rozmawialiśmy pół na pół w obu językach. Zapisaliśmy Paulinkę do szkółki sobotniej, bo każda forma, dzięki której może ćwiczyć język, jest dobra. Poza tym ten sposób nauki nie będzie się jej kojarzył ze szkołą.
Zajęcia w szkółkach sobotnich będą się odbywać po niemiecku, ale mogą w nich uczestniczyć także te maluchy, które jeszcze tego języka nie znają. (...)
W Dobrodzieniu zajęcia w szkółce sobotniej poprowadzi Anna Kostka-Skuballa.
- Na pewno damy sobie wspólnie radę, bo chcemy się przede wszystkim dobrze bawić - mówi pani Anna. - Zaczniemy od łatwych rzeczy - wycinanek, gier kołowych, śpiewania prostych piosenek i zabaw w Indian. Będziemy chodzić na wycieczki i robić razem świąteczne lampiony. Nauczymy się też podstawowych modlitw po niemiecku. Bo szkółka sobotnia to więcej niż język. To poznawanie elementów tożsamości, tradycji i historii. Poprzez dzieci chcemy z nimi dotrzeć także do pokolenia rodziców.
Większość kosztów szkółek wziął na siebie Konsulat Generalny Niemiec we Wrocławiu. Rodzice płacą za cały semestr 100 zł, a jeśli dziecko będzie uczestniczyć w 80 proc. Zajęć, połowę tej sumy dostaną z powrotem.


Żałoba w Górnym Śląsku
Dziennik Zachodni 2009.09.21, (HW-M, AW) Żałoba na Śląsku
Po piątkowej tragedii w Rudzie Śląskiej wrze. Po wybuchu metanu w kopalni Wujek-Śląsk nie żyje 13 górników, a 40 bardzo ciężko poparzonych walczy o życie w śląskich szpitalach. Tymczasem ich rodziny i związkowcy oskarżają nie tylko dyrekcję kopalni, ale także władze kraju o lekceważenie zdrowia i życia ludzi - dla zysku.
Kilka godzin po wypadku, podczas zamkniętego spotkania rodzin górników z premierem Donaldem Tuskiem, omal nie doszło do rękoczynów.
- Śląsk był i jest traktowany jak jakiś dodatek do Polski, jak obiegowa moneta, którą się wyciąga tylko wtedy, gdy coś można za nią utargować - mówi najbardziej znany w stolicy Ślązak, poseł Kazimierz Kutz.
Jak obliczyli specjaliści z Wyższego Urzędu Górniczego - w kopalniach węgla kamiennego każdego dnia wydarza się ponad siedem różnych wypadków. Takich danych nie chce się upowszechniać, a jeśli już - to szybko się zapomina.
O piątkowej tragedii przez najbliższe dwa dni pamiętać będzie cała Polska. To dlatego, że prezydent Lech Kaczyński ogłosił na dziś i jutro żałobę narodową. Dlaczego z tak dużym opóźnieniem? Prezydent tłumaczył wczoraj podczas kolorowych dożynek w Spale, że to z powodu natłoku imprez związanych z ostatnim weekendem lata.
W Rudzie Śląskiej jednak siedmiodniowa żałoba trwa już od piątku. W mieście odwołano wszystkie imprezy kulturalne i sportowe. Przez weekend otwarty był hol Urzędu Miejskiego z wystawioną księgą kondolencyjną. Wpisywali się nie tylko mieszkańcy Rudy.
Wczoraj za spokój zmarłych i szybki powrót do zdrowia rannych w kopalni modlono się w kościołach. Także dziś w parafii Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach o godz. 18 rozpocznie się msza święta w intencji ofiar katastrofy i ich rodzin. Przewodniczył jej będzie metropolita katowicki, arcybiskup Damian Zimoń.
Rodzinom górników, przebywających w szpitalach, Caritas Archidiecezji Katowickiej przekazał po 1500 zł. Po 3 tys. zł przeznaczono dla rodzin zmarłych. Władze Rudy Śląskiej zadecydowały o przyznaniu dodatkowo po 5 tys. zł rodzinom poszkodowanych w wypadku rudzian. Pod bramą kopalni Wujek-Śląsk cały czas gromadzą się ludzie, płoną znicze. (...)


Europejskie Dni Dziedzictwa w Niemodlinie
NTO 2009.09.19, Sławomir Draguła
Na podzamczu dziś i jutro na gości czeka wiele atrakcji. Od rana na niemodlińskim podzamczu trwa wielka impreza. Każdy, kto tu przyjdzie, może skosztować chłopskiego jadła, napitków oraz zobaczyć plenerową wystawę prac studentów uczelni artystycznych. Od 20.00 w kine letnim pokaz filmu Mamma Mia, a o 22.00 - Quantum of Solace.
Z kolei w ośrodku kultury o 17.30 odczyt Aleksandry Paszkowskiej Zamek i jego właściciele - wybrane fragmenty dziejów, połączony z wystawą przygotowaną przez Niemodlińskie Towarzystwo Regionalne -Zamek niemodliński w inkografii od początku XVIII wieku.
Jutro od 10.00 do 18.00 kreatywne warsztaty i intalacje artystyczne z udziałem dzieci, młodzieży i dorosłych, od 11.00 do 15.00 zwiedzanie zamku z przewodnikiem, a na 12.00 zaplanowano konkurs plastyczny dla dzieci i dorosłych.
O 13.00 wystąpi zespół MOYRA, o 14.30 - nosuXes, a o 16.00 - zespół HAJAT.


Śląski Oktoberfest w Pawłowicach
NTO 2009.09.18, Mirosław Dragon Śląski Oktoberfest w Pawłowicach Gorzowskich potrwa 2 dni
Będą śląskie biesiady, koncerty, występ mażoretek, zawody w grillowaniu oraz pokaz sztucznych ogni. Wszystko to w Pawłowicach koło Gorzowa Śląskiego. Impreza rozpocznie się w najbliższą sobotę o godz. 16.00.
Barwny korowód, prowadzony przez amazonkę na koniu i mażoretki z Ciasnej, przemaszeruje przez wioskę na plac festynowy przy remizie. Tam uroczyście odbita zostanie pierwsza beczka piwa i od tej pory złocisty trunek będzie się lał strumieniami.
- Oktoberfest w tym roku organizujemy już trzeci raz - mówi Eryka Jonek, będąca sołtyską Pawłowic od 34 lat. - Zabawa jest tak samo świetna, jak na Oktoberfeście w Monachium! Zapraszamy do nas.
Po otwarciu beczek z piwem koncert rozpocznie orkiestra dęta z Ciasnej. Muzycy wystąpią razem z mażoretkami. Później rozpocznie się biesiada z Klaudią Chwołką. Gwiazdą wieczoru będzie Tobi z Monachium. Do późnej nocy można będzie się bawić na zabaw tanecznej z zespołem Mega.
W niedzielę uczestnicy Oktoberfestu będą imprezować od godz. 14.00.
O tej godzinie rozpoczną się zawody w grillowaniu.
Później na scenę w namiocie festynowym wejdą muzycy z orkiestry dętej Jamy-Kozłowice, a po nich zespół folklorystyczny Przysieczanki. Potem rozstrzygnięte zostaną konkursy:
- na króla i królową Oktoberfestu
- Najbardziej Zielone Gospodarstwo
- Zielona Wieś to Wieś Naszych Marzeń
- zawody w grillowaniu Gotowanie to Sztuka
Po przyznaniu nagród rozpocznie się biesiada śląska z duetem Karo. Po nich biesiadników zabawiać będzie zespół B.A.R., muzyczna gwiazda śląskiej piosenki znana z TV Silesia. Wieczorem rozpocznie się zabawa taneczna z zespołem Relax. Dodatkową atrakcją będzie pokaz sztucznych ogni, który rozpocznie się o godz. 22.00. Konferansjerem na Oktoberfeście w Pawłowicach będzie Francik Opolski, znany ze śląskich audycji w Radiu Opole.
Oktoberfest w Pawłowicach jest współfinansowana z programu Opolskie kwitnące.


Muzeum Śląskie nauczy języka śląskiego!
Gazeta Wyborcza 2009-09-16, Przemysław Jedlecki Koniec gadania o godce. Czas się jej uczyć
Wystawom poświęconym tematyce regionalnej w Muzeum Śląskim towarzyszyć będą prelekcje po śląsku. A żeby rozumieli je nie tylko ludzie, którzy na co dzień godają, dyrekcja placówki zamierza uruchomić kursy językowe.
Za tę decyzję na głowę dyrektora Leszka Jodlińskiego pewnie posypią się gromy. No bo czy to wypada, żeby w tak szanowanej instytucji, pośród płócien najlepszych polskich malarzy i skarbów narodowej kultury, ktoś wypowiadał się jak, nie przymierzając, Bercik? W ostateczności przymknąć by można oko na rzucony po śląsku dowcip, ale czy da się powiedzieć coś na serio o sztuce, używając słów, których nie ma w żadnym słowniku języka polskiego? - Toż to profanacja! - wykrzykną obrońcy polskiej mowy.
A mnie wiadomość o śląskich lekcjach w muzeum ucieszyła. Miałem już serdecznie dosyć niekończącej się dyskusji o tym, czy wypada używać śląskiej godki w mowie i piśmie. Owszem, jest z tą godką wiele problemów, bo nie ma powszechnie uznanych zasad wymowy i pisowni, ale to żaden powód, by ją wpychać tylko do rubasznych żartów o Francku i Antku.
Mowa śląska, choć daremnie jej szukać w urzędowym spisie języków regionalnych, nie jest skamieliną czy kawałkiem odpustowego folkloru, lecz narzędziem, za pomocą którego komunikują się ze sobą tysiące ludzi. Chwała Jodlińskiemu, że choć nie Ślązak z urodzenia, zdecydował się ten fakt uznać i w swoim muzeum popiera. To nie on jako pierwszy stwierdził, że trzeba chronić nasze dziedzictwo i mowę, która jest jego elementem, ale nie przypominam sobie, by ktoś inny spróbował u nas przekuć takie deklaracje w czyn. Okazuje się, że zamiast czekać w nieskończoność na łaskę posłów, którzy nie chcą uznać śląskiego za język regionalny, można skutecznie go propagować.
Dyrektor muzeum, zamiast deliberować nad urodą śląskiej mowy i hamletyzować, czy aby wystarczająco dużo ludzi nią się interesuje, wprowadza ją do użycia w miejscu, gdzie dotąd jej nie było. A ponieważ zajęcia poprowadzić mają znani ze swej pasji członkowie Towarzystwa Piastowania Mowy Śląskiej Danga i Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy Pro Loquela Silesiana, można mieć nadzieję, że nie będzie to marnowanie czasu. Przekonamy się wkrótce - jedna z pierwszych okazji nadarzy się przy wystawie o śląskim życiu codziennym w międzywojniu. (...)
A ja wolałbym, by mi wyjaśnił, co w tym widzi złego. Może to już ostatni moment, zanim mowa śląska zostanie ostatecznie zawłaszczona przez masztalszczyznę?


Rydzyk: Śląsk się germanizuje
Dziennik Zachodni 2009.09.16, Sławomir Cichy, KK Niemcy idą, czyli Śląsk według ojca Rydzyka
Manipulacja faktami mająca na celu podsycanie wśród Polaków niemieckiej fobii i nieufności w stosunku do Ślązaków - tak najkrócej można określić artykuł pt. Germanizacja małymi krokami, który ukazał się w Naszym Dzienniku, gazecie ojca Tadeusza Rydzyka.
Nasz Dziennik uważa, że na Górnym i Dolnym Śląsku powstaje coraz więcej inicjatyw promujących niemiecki, a zwłaszcza pruski okres w historii obu regionów. Mają o tym świadczyć według gazety m.in. walka o prawo do wywieszania na stadionach transparentów z napisem Oberschlesien (Górny Śląsk), powracanie przez lokalne samorządy do poniemieckich nazw pod hasłem dekomunizacji, dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości czy pojawiające się coraz to nowe pomysły z dziedziny kultury na eksponowanie niemieckich akcentów, takie jak choćby otwarcie 17 września wystawy w Muzeum w Rudzie Śląskiej pt.Górnoślązacy w reprezentacjach narodowych w piłce nożnej wczoraj i dziś.
Koronnym dowodem na postawioną w materiale tezę jest otwarcie w Katowicach Muzeum Hansa Klossa, gdzie można kupić kubki z bohaterami w niemieckich mundurach. Zdaniem gazety o. Tadeusza Rydzyka to tylko niektóre działania idące ku podkreśleniu odrębności Śląska od Polski.
Senator Kazimierz Kutz nie ma wątpliwości. - Nasz Dziennik manipuluje faktami, a miejscami wręcz pisze nieprawdę - twierdzi Kutz. Zwłaszcza informacja o tym, że przywracanie dwujęzycznych nazw miejscowości jest przykładem na działania wbrew interesom narodowym musi budzić sprzeciw i oskarżenia o manipulowanie faktami. Przecież takie prawo zostało uchwalone przez polski Sejm w ustawie o mniejszościach narodowych z 2005 r. Warunkiem jest tylko to, by przedstawiciele mniejszości stanowili ponad 20 proc. mieszkańców danej gminy. W całym kraju z takiego przywileju może skorzystać tylko 51 z 2489 gmin. Prawo to nie dotyczy tylko nazw niemieckich ale także czeskich, litewskich, białoruskich czy ukraińskich.
Z kolei profesor Ryszard Kaczmarek, historyk, kierownik Zakładu Historii Śląska UŚ, uważa tezy zawarte w materiale za niedorzeczne. - W wielu wypadkach nawet wskazane jest używanie oryginalnych nazw niemieckich. W przeciwnym razie dochodzić może wręcz do fałszowania historii. Używanie dla Auschwitz polskiej nazwy Oświęcim mogłoby przecież sugerować, że Polacy mieli coś wspólnego z obozem zagłady - dowodzi historyk. Badając tekst Naszego Dziennika uzyskaliśmy potwierdzenie, że w kilku wypadkach autorzy napisali wprost nieprawdę aby wzmocnić wydźwięk materiału.
Regermanizacja Górnego i Dolnego Śląska staje się faktem. Dzieje się tak za sprawą nie samych Niemców, ale o dziwo w głównej mierze przez nieprzemyślane działania władz samorządowych. Takie rewelacje przynosi wczorajszy Nasz Dziennik manipulując faktami i co gorsza wypowiedziami osób występujących w tekście pt. Germanizacja małymi krokami. (...)
Zarzuty Naszego Dziennika dotyczące regermanizacji Dolnego Śląska, a w szczególności Wrocławia również są zaskakujące. Pierwszy dotyczący zmiany nazwy Hali Ludowej na Halę Stulecia, która to nazwa zdaniem Naszego Dziennika upamiętnia historyczne zwycięstwo Prusaków nad Napoleonem (w Bitwie Narodów pod Lipskiem, w 1813 roku), przypomina strzał kulą w płot. Dr Jerzy Ilkosz, szef Muzeum Architektury we Wrocławiu, już wielokrotnie tłumaczył, że wbrew obiegowej opinii, Hala wcale nie została wystawiona przez władze Wrocławia dla upamiętnienia Bitwy Narodów. (...)
Kolejny podnoszony argument o poważnych przymiarkach do zmiany nazwy mostu Grunwaldzkiego na Cesarski (obchodzący za rok stulecie most przed II wojną światową nosił nazwę Kaiserbruecke) wart jest doprecyzowania - nigdy na sesji rady miejskiej Wrocławia nie stanął taki wniosek. I wreszcie ostatni zarzut dotyczący lekcji muzealnych mających odkryć przed młodzieżą szkolną tajemnice ratusza, których temat brzmiał Rozprawa sądowa i złożenie hołdu królowi pruskiemu. Dla Naszego Dziennika i jego eksperta, prof. Grzegorza Kucharczyka, to kolejny dowód na pełzającą strategię regermanizacyjną. Dla większości wrocławian jest to jedna z wielu lekcji o skomplikowanej przeszłości miasta. (...)
Kazimierz Kutz, nie kryje zażenowania oceną sytuacji na Śląsku przez gazetę redemptorysty. - Kiedy czytam teksty w Naszym Dzienniku, które pod płaszczykiem obrony historycznej prawdy i interesu narodowego fałszują ją albo manipulują faktami, zawsze się zastanawiam, czy jest to robione z rozmysłem, czy z głupoty. Chcę wierzyć, że chodzi o to drugie, bo wówczas wystarczy otworzyć specjalny szpital leczący określone jednostki chorobowe i skierować tam autorów takich bzdur, by nie zarażali nimi innych - podsumowuje Kutz.


Na lenistwo dobry Roczniok?
Gazeta Wyborcza Przemysław Jedlecki, 2009-09-15 Godka śląska opóźniona przez Rocznioka
Śląscy posłowie nie złożą teraz w Sejmie projektu ustawy, który uzna mowę śląską za język regionalny. - Musimy poczekać aż ucichnie sprawa oświadczenia Andrzeja Rocznioka - wyjaśniają. W zamian za to zabierają się za promowanie Górnego Śląska w Warszawie.
Poseł Marek Plura (PO) przyznaje, że chciał jak najszybciej złożyć projekt ustawy w sprawie uznania śląskiego za język regionalny. Państwo musiałoby wspierać wydawane po śląsku książki, a w szkołach - w razie potrzeby - organizować nauczanie po śląsku. Plurę w tych staraniach wspierają posłowie Maria Nowak z PiS i Lucjan Karasiewicz z Polski XXI.
Parlamentarzyści uznali jednak, że teraz jest kiepski moment na złożenie projektu u marszałka Sejmu. Chcą poczekać, aż umilkną echa sierpniowej wypowiedzi Andrzeja Rocznioka ze Związku Ludności Narodowości Śląskiej. ZLNŚ, podobnie jak rosyjscy krytycy Polski, uznał, że władze II RP są odpowiedzialne za wyprowadzenie w 1934 roku hitlerowskich Niemiec z międzynarodowej izolacji, bo zawarły z nimi deklarację o niestosowaniu przemocy. W dodatku jako wsparcie polityki Hitlera przez Polskę - zdaniem ZLNŚ - należy odbierać udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji. Oświadczenie wywołało burzę w Polsce i na Górnym Śląsku. Rocznioka skrytykował m.in. Jerzy Gorzelik z Ruchu Autonomii Śląska.
- Byłbym szczęśliwy, gdybym nie musiał się przejmować tym, jak ludzie w Polsce patrzą na Ślązaków. Ale prawda jest taka, że każda kontrowersyjna wypowiedź dotycząca Śląska budzi negatywne emocje. Można powiedzieć, powtarzając za Kazimierzem Kutzem, że budzi demony polskiego nacjonalizmu. Teraz musimy wokół Śląska zbudować przyjazną atmosferę - mówi Plura. Jego zdaniem wrześniowy termin złożenia projektu jest nierealny.
Rafał Adamus z Pro Loqeula Silesiana - Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy - rozumie Plurę. - I wcale mu się nie dziwię. Mam tylko nadzieję, że sprawę języka śląskiego uda się załatwić jeszcze w tej kadencji - mówi. (...)
Andrzej Roczniok twierdzi zaś, że jego oświadczenie z pewnością nie zaszkodziło sprawie mowy śląskiej. - Zaatakowała nas po nim prasa, ale racja była po naszej stronie. W Polsce zawsze były głosy przeciwne Śląskowi i to, co mówią posłowie, to zwykła wymówka - uważa Roczniok.


Zobacz wirtualne Muzeum Śląska Opolskiego
NTO 2009.09.14, Artur Janowski
Wystarczy wejść na internetową stronę www.muzeum.opole.pl i kliknąć w zakładkę wirtualne muzeum. Podróż rozpoczynamy od placu przed Muzeum Śląska Opolskiego.
Potem głównym wejściem wchodzimy do środka, gdzie możemy zobaczyć sale z obrazami przepiękną porcelaną, a także wnętrze dawnej apteki. Wirtualne prezentacje pozwalają na rozglądanie się w dowolnym kierunku. Widok da się również do pewnego stopnia przybliżać i oddalać.
- Ale tylko niektóre obrazy można dokładnie zobaczyć - zastrzega Urszula Zajączkowska, dyrektor MŚO. - To celowe, bo prezentacje mają zachęcić do odwiedzin naszego muzeum, a nie go zastąpić. (...)


Tysiące pielgrzymów na św. Annie
NTO 2009.09.12, Radosław Dimitrow Tysiące pielgrzymów przybyło na Górę św. Anny
Tłumy pątników uczestniczyły w nabożeństwie ze świecami, które odprawione zostało w Grocie Lurdzkiej. Dzisiejsze nabożeństwo to część obchodów Wielkiego Odpustu Kalwaryjskiego, który rozpoczął się w czwartek.
Uroczystościom przewodniczył ks. bp. Andrzej Czaja, biskup opolski. Nabożeństwo rozpoczęła procesja z krzyżem, który zniesiony został do groty.
Tegoroczne uroczystości wiążą się z 300-ną rocznicą wybudowania kalwarii na Górze św. Anny. Powstała ona z inicjatywy Melchiora Ferdynanda Gaschina.
Obecnie 28 kaplic kalwaryjnych jest odrestaurowanych. Odnowiła je Fundacja Sanktuarium Góra św. Anny, która działa od 12 lat.


Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej
www.breslau.diplo.de, 2009.09.12
III Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce odbędzie się 12 września 2009 roku we wrocławskiej Hali Stulecia, pod patronatem Ministra Spraw Wewnętrznych Polski Grzegorza Schetyny i Federalnego Ministra Spraw Wewnętrznych Niemiec Wolfganga Schäuble.
Organizacji podjęły się Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Opolu i Niemieckie Towarzystwo Kulturalno-Społeczne we Wrocławiu. Festiwal otworzy uroczysta Msza Święta we wrocławskiej katedrze o godzinie 10.00. Mszy św. będzie przewodniczył Ks. Arcybiskup Marian Gołębiewski. Kazanie wygłosi ks. André Schmeier.
Program kulturalny festiwalu rozpocznie się o 12.00 w Hali Stulecia. Na scenie hali wystąpią grupy taneczne, zespoły, chóry oraz orkiestry dęte, które przedstawią niemiecki dorobek kulturalny. Na wystawach wewnątrz jak i na zewnątrz Hali związki i towarzystwa mniejszości niemieckiej zaprezentują i przybliżą zwiedzającym kulturę niemiecką. Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce odbędzie się już po raz trzeci. Przy tej okazji mieszkający w Polsce Niemcy chcieliby przybliżyć polskiemu społeczeństwu swoją kulturę i tradycje. Celem festiwalu jest również wspieranie idei dialogu kulturowego i przyczynienie się do porozumienia i pojednania między Polakami a Niemcami.
Więcej informacji o festiwalu: www.kulturfestival.vdg.pl


Zamów mszę z kazaniem po śląsku
Gazeta Wyborcza 2009.09.10, Przemysław Jedlecki \\
Miłośnicy mowy śląskiej chcą ją wprowadzić nie tylko pod strzechy, ale też do świątyń. Teraz każdy może poprosić o to, by w jego kościele mówiący gwarą duchowny wygłosił kazanie po śląsku.
To najnowszy pomysł Towarzystwa Piastowania Mowy Śląskiej Danga. Jego prezes Józef Kulisz przyznaje, że chce promować mowę śląską także w kościele. Do tej pory raz w miesiącu kazania w gwarze można było posłuchać w kościele Mariackim w Mysłowicach. Wygłaszał je m.in. ks. Joachim Zok, pochodzący z Olesna misjonarz, dziś rektor Domu Misyjnego św. Małgorzaty w Bytomiu.
Kulisz zapewnia, że nie ma w tym nic wywrotowego. - Kaszubi mają całą liturgię po swojemu, pieśni kościelne, modlitwy. Górale też śpiewali i modlili się do Ojca Świętego po góralsku. Świat się nie zawalił, a Polska się nie rozpadła - mówi. Przyznaje jednak, że do tej pory nie wszystkich udało mu się przekonać do połączenia spraw wiary z mową śląską. Danga chciała, żeby jedna z katolickich gazet publikowała teksty po śląsku, ale do współpracy nie doszło.
Zamiast tego Kulisz chce, by kazań po śląsku można było wysłuchać także w innych kościołach. Chętni wierni, oczywiście po ustaleniu szczegółów ze swoim proboszczem, mogą napisać na adres jozef.kulisz@gmail.com mail w tej sprawie.
- Kazania po śląsku pozwolą zerwać z kabaretowym traktowaniem tej mowy. Ona może być dostojnym językiem i wyrażać wiarę. Jeśli śląszczyzna ma być żywym językiem, musi się pojawiać w całym naszym życiu, także w kościele - mówi Kulisz.
Dodaje, że kazania będą wygłaszali ks. Arkadiusz Sitko z Jastrzębia i ks. Zok. - Nie dam gwarancji, że wszędzie uda nam się dojechać. Wszystko będzie się odbywać w miarę możliwości, księża mają swoje obowiązki. Ks. Zok np. często wyjeżdża zagranicę - podkreśla Kulisz.
Ks. Zok mówi, że śląski to jedyny język, w którym może się zupełnie wysłowić. - Prawie przez 20 lat byłem zagranicą, mówiłem w obcych językach. Teraz już czas mówić w rodzimej mowie. Wiem, że tak łatwiej docieram do ludzi - podkreśla.
Tematy kazań po śląsku wybiera starannie. Zwykle traktują o rodzinie, małżeństwie, wychowaniu dzieci. - To te wartości, które są dla Ślązaków najważniejsze - wyjaśnia duchowny. Swoje ostatnie kazanie w Mysłowicach zakończył apelem do wiernych. - To niy drudzy ludzie, ale to ty sóm musisz być uczciwy, ty sóm musisz gedać ze swojymi dziećmi po ślónsku, ty sóm musisz piastować ślónskość - mówił ks. Zok.
Ksiądz Piotr Kurzela, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Archidiecezji Katowickiej, nie ma nic przeciwko gwarze. - Może się pojawić w kazaniu, gdy jest msza, np. na zlocie Górnoślązaków. Generalnie jednak przyjęło się, że kazania powinny być wygłaszane poprawną polszczyzną. Gwara jest ważna, ale nie można przesadzać - mówi Kurzela.
Ks. Paweł Buchta, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła w Katowicach, również nie jest przeciwny kazaniom po śląsku. - Jestem za. Obawiałbym się tylko, czy wszyscy wszystko zrozumieją, ale z drugiej strony mowa śląska jest piękna, zawsze warto jej posłuchać i jej się nauczyć - mówi ks. Buchta.


Śląskie kuszenie turysty
Dziennik Zachodni Justyna Przybytek, 2009-09-10
Śląskie. Na wyciągnięcie ręki, Pozytywnie nakręceni polecają - czy wielkie kampanie promocyjne, które miały zmienić wizerunek naszego regionu przyniosły skutek? Czy wciąż trzeba szukać pomysłu na turystyczny Śląsk?
Od 2008 roku na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego przeprowadzono trzy kampanie promocyjne w regionie, dwie wewnątrz województwa i ogólnopolską. Kampania Śląskie - pozytywna energia w założeniach miała przełamywać stereotypy dotyczące regionu. W opinii specjalistów od wizerunku, promocja województwa na stereotypach bazuje i przewrotnie je utrwala.
Na zlecenie Rzeczpospolitej GfK Polonia zapytała Polaków, które hasła promocyjne najbardziej zachęciłyby ich do wizyty w danym mieście czy regionie. Bezkonkurencyjny okazał się pomysł Mazury - cud natury, firmowany przez Urząd Marszałkowski woj. warmińsko-mazurskiego. Bardzo źle w rankingu wypadło woj. śląskie. Słabo oceniono nie tylko hasło promujące region, ale i hasła poszczególnych miast: Rudy Śląskiej (Miasto otwartych możliwości), Mysłowic (Mysłowice... dobrze brzmiące) i Katowic (Katowice - miasto wielkich wydarzeń).
W czym problem? - Pokazujemy to, co typowo śląskie, szyby górnicze i kopalnie. I to co zawsze, czyli kościół w Piekarach Śląskich i zamek w Pszczynie. Warto postawić na nowoczesne miejsca kultury i młodych ludzi - ocenia Tomasz Pietrzak z agencji Guarana Communications.
Tymczasem z danych Śląskiej Organizacji Turystycznej wynika, że nie jest tak źle. W ubiegłym roku nasz region odwiedziło 3 mln turystów, czyli osób, które spędziły tu chociaż jedną noc. Śląski Urząd Marszałkowski ocenia z kolei, że dzięki kampaniom promocyjnym wizerunek naszego regionu znacznie się polepszył, a ok. 6 mln osób chciałoby zobaczyć tutejsze atrakcje. Wymierne efekty tegorocznej kampanii promocyjnej, czyli wzrost liczby turystów, mamy poznać na początku 2010 r. (...)
- Problemem jest wybór tego, co nas odróżnia od innych regionów. To musi być coś wspólnego dla całego regionu, nie wystarczy muzeum Hansa Klossa, które tej roli nie spełnia. Unikalna jest turystyka industrialna. Nie ma w Polsce kopalni, do której można zjechać 320 metrów pod ziemię i dwóch największych w kraju browarów, które są otwarte dla zwiedzających. Mimo to w kampanii pokazujemy nie tylko kopalnie, ale Beskidy, Jurę, czy Szlak Zabytków Techniki. Nie możemy uciec od naszego dziedzictwa i specyfiki województwa - tłumaczy Adam Hajduga z Urzędu Marszałkowskiego.
Śląskie od kuchni, czyli tradycja może smakować. Specjaliści od turystyki industrialnej z Francji, Belgii i Niemiec gościli wczoraj w Nikiszowcu. Wieczór spędzili w jednym z mieszkań górniczych, zaadaptowanym na apartament.
- Chcemy im przybliżyć markę Śląskie inaczej - mówił Adam Hajduga z Urzędu Marszałkowskiego. Goście mieli okazję spróbować śląskiego piwa, tradycyjnej rolady, a nawet lepienia klusek.
Dziś eksperci będą debatować w Zabrzu o tym, jak zarządzać zabytkami techniki i promować turystykę industrialną.


Nysa znowu traci cegły
NTO, Klaudia Bochenek 8.09.2009, Ze średniowiecznych obwarowań w Nysie odpadają cegły
- To najstarsze ślady historii naszego miasta. Warto chyba o nie zadbać - twierdzi Kazimierz Staszków z nyskiego muzeum, który nie może odżałować cegłówek odpadających z muru przy ulicy Chodowieckiego.
Zwłaszcza, jak mówi, że takie poluzowane kamienie są niebezpieczne, bo mogą spaść jakiemuś dziecku na głowę.
Bezpieczeństwo to jedno, a kawał związanej z murem historii to druga sprawa. Kiedyś tuż za nim płynęła fosa, a zasypano ją dopiero pod koniec XIX wieku. Nieopodal usytuowany był koński targ, a później również koszary, gdzie, zdaniem Staszkowa prawdopodobnie przetrzymywany był w 1916 roku Charles de Gaulle, późniejszy prezydent Francji.
W nyskim urzędzie miejskim o niszczejącym murze już wiedzą i twierdzą, że pierwsze kroki ku jego zabezpieczeniu zostały już podjęte. - W piątek ekipa miała go podreperować - zapewnia wiceburmistrz Aleksander Juszczyk.
Istotnie, w jednym miejscu obwałowania zostały załatane, ale na całej ich rozciągłości dalej jest mnóstwo odpadających cegłówek. Juszczyk obiecuje sprawdzić osobiście, co jeszcze należałoby zabezpieczyć.
Niezależnie od tego do końca września ma być gotowa dokumentacja na remont całego średniowiecznego muru. Remont zostanie jednak przeprowadzony dopiero w 2010 roku. - Odbudujemy go i zabezpieczymy nowa warstwą cegieł - tłumaczy wiceburmistrz. - Rzecz jasna, wszystko pod okiem konserwatora zabytków.


Góra św. Anny na dawnej pocztówce
Gazeta Wyborcza 2009-09-07, amd
Co się wydaje. W opolskich księgarniach i na stoiskach na Górze św. Anny pojawił się album ilustrujący dzieje tego miejsca z perspektywy... pocztówki. Autorami są Krzysztof Spałek i Erwin Mateja.
Gdyby zginęły wszystkie biblioteki, wszystkie galerie, wszystkie źródła, z których przyszłość kiedyś czerpać będzie mogła znajomość naszych czasów, a zachowały się trafem tylko ilustrowane karty pocztowe w tych czasach wydane - wystarczyłyby one zupełnie do odtworzenia dziejów cywilizacji ludzkiej od końca XIX wieku - cytuje w przedmowie prof. Adama Ładę-Cybulskiego prof. Stanisław Nicieja. I rzeczywiście, w tej książce pocztówka jest swojego rodzaju tropem, pozwala trochę inaczej spojrzeć na doskonale przecież opisaną Górę św. Anny.
- W książce - tak jak na pocztówce - widać miejsca pielgrzymkowe, ale też przyrodę, historię czy kulturę. Patrząc, jak to miejsce wyglądało kiedyś, można łatwo dostrzec, ile się zmieniło - mówi Krzysztof Spałek, jeden z autorów publikacji i kolekcjoner pocztówek. Górę św. Anny darzy sporym sentymentem, a jego kolekcja licząca ok. 250 kart pocztowych zaczęła się od... targu staroci, kiedy znalazł tam starą, choć już kolorową kartę pocztową. Po przeszukaniu internetowych aukcji i niezliczonej liczby giełd staroci postanowił swoją pasją się podzielić. (...)
W książce - oprócz ponad 100 pocztówek ilustrujących ostatnie 140 lat zmieniających się krajobrazu, mody czy architektury - znalazły się też teksty poświęcone przyrodzie Góry św. Anny i jej historii. Autorami publikacji są naukowcy z Uniwersytetu Opolskiego: Krzysztof Spałek i Erwin Mateja. Wydanie Góry Świętej Anny na dawnej pocztówce było możliwe dzięki sponsoringowi cementowni Górażdże i firmy Kler. Książka kosztuje 27 zł w miękkiej okładce i 35 zł w twardej. Nakład wynosi 2 tys. sztuk.


Ślady średniowiecznego grodu w Opolu
NTO, 04-09-2009, Artur Janowski, W Opolu odkryto ślady średniowiecznego grodu
Podczas budowy nowego amfiteatru natrafiono na fragmenty ceramiki i drewna. Dziś zapadła decyzja, że archeologowie dokładnie przebadają teren starej sceny.
Do tej pory naukowcy tylko towarzyszyli pracom budowlanym, teraz mają prowadzić samodzielne wykopaliska archeologiczne. W rejonie sceny pokazała się bowiem warstwa kulturowa, czyli ziemia z fragmentami ceramiki i drewna. To ślad po Ostrówku, wczesnośredniowiecznej osadzie, która stała na miejscu amfiteatru.
- Wiemy już, że ziemia coś kryje, teraz musimy to dokładnie sprawdzić - mówi Magda Przysiężna - Pizarska, archeolog z Uniwersytetu Opolskiego. (...)

Ewald Gawlik / za: Izba Śląska  wiecej zdjęć
Archiwum artykułów:
  • 2010 luty
  • 2009 grudzień
  • 2009 listopad
  • 2009 październik
  • 2009 wrzesień
  • 2009 sierpień
  • 2009 luty
  • 2008 grudzień
  • 2008 listopad
  • 2008 październik
  • 2008 wrzesień
  • 2008 sierpień
  • 2008 lipiec
  • 2008 czerwiec
  • 2008 maj
  • 2008 kwiecień
  • 2008 marzec
  • 2008 luty
  • 2008 styczeń
  • 2007 grudzień
  • 2007 listopad
  • 2007 październik
  • 2007 wrzesień
  • 2007 sierpień
  • 2007 lipiec
  • 2007 czerwiec
  • 2007 maj
  • 2007 kwiecień
  • 2007 marzec
  • 2007 luty
  • 2007 styczeń
  • 2006 grudzień
  • 2006 listopad
  • 2006 październik
  • 2006 wrzesień
  • 2006 sierpień
  • 2006 lipiec
  • 2006 czerwiec
  • 2006 maj
  • 2006 kwiecień
  • 2006 marzec
  • 2006 luty
  • 2006 styczeń
  • 2005 grudzień

  •    Mówimy po śląsku! :)
    O serwisie  |  Regulamin  |  Reklama  |  Kontakt  |  © Copyright by ZŚ 05-23, stosujemy Cookies         do góry